Spotkanie z bajką rodzinną

2016-02-24 08:00:00(ost. akt: 2016-02-24 23:21:09)

Autor zdjęcia: Biblioteka Publiczna w Mikołajkach

W sobotni poranek ( 20.02.2016 ) spotkaliśmy się w klubie czytelniczym ABC, aby wziąć udział w warsztatach twórczych „Spotkanie z bajką rodzinną”, prowadzonych przez Marka Samselskiego.
W pierwszej części zajęć uczestnicy wraz opiekunami bawili się w rozwiązywanie kalamburów i rebusów, autorstwa prowadzącego. W drugiej części spotkania pod kierunkiem pana Marka Samselskiego przyszli młodzi adepci pióra układali wspólnie opowiadanie bajkowe pt."Marzenia, które przenoszą kamienie". Ostatnim etapem była zabawa w ilustratorów.

Oto i nasza bajka:

"Marzenia, które przenoszą kamienie"

Na pewnej nadbałtyckiej plaży wylegiwał się kamień. Duży to był kamień, czasem siadał na nim jakiś plażowicz, wieczorem zdarzał się spacerowicz. Przyjemniej, kiedy była to jakaś para, bo kamień mógł wtedy posłuchać ciekawej rozmowy. Kamień leżał niedaleko wydm, dość daleko od brzegu i kiedy przychodziła jesień, nie mówiąc o zimie, nudziło mu się, gdyż rzadko kto zatrzymywał się i traktował go jako przydrożną ławeczkę.

Pewnego dnia, a właściwie wieczoru, pod kamieniem przysiadł samotny kotek. Kiedy kamień zagadnął, co ciekawego i jak się nazywa, usłyszał bardzo smutną odpowiedź. Kotek był samotny, nie miał imienia i właściwie można by go nazwać dzikim, ale wcale dziki się nie czuł. I najchętniej, to zamieszkałby w jakimś domu. Kotek zamiauczał żałośnie i poszedł sobie.

Za chwilę przybiegł pies, duży i kosmaty owczarek podhalański. Kamień zapytał, skąd jest i jak ma na imię, no i usłyszał, że owczarek ma na imię Łatek i zerwał się ze smyczy rodzeństwu, Bartkowi i Halince, którzy wyszli z nim na spacer. Nie chciał im uciec, ale jakoś tak się rozpędził i zatrzymał dopiero teraz. Lubi czasem sobie samotnie poleżeć i pomarzyć, że jest w górach. Kamień zdziwił się bardzo, jednak kiedy usłyszał, że Łatek nigdy nie był w górach, a jest przecież owczarkiem podhalańskim, zrozumiał marzenie. Zwierzył się Łatkowi, że sam codziennie marzy, by znaleźć się gdzieś w miejskim parku i tam zamieszkać na stałe. Nie czułby się tak samotny jak na plaży, gdyż w takim parku przez cały rok bywają ludzie i opowiadają różne, czasem bardzo ciekawe rzeczy.

I właśnie w tym momencie zerwał się bardzo silny wiatr od morza. Właściwie była to trąba, no może trąbka powietrzna. Coś zagrało, coś zaświszczało i… wyczarowało marzenia. Bo oto kamień w jednej chwili znalazł się na trawniku parku pobliskiego miasteczka, a Łatek na podhalańskiej łące. Kamień westchnął, rozejrzał się i powiedział, że chciałby tu zostać na zawsze. A Łatek też westchnął i rozejrzał się oszołomiony. Zrozumiał, że spełniło się jego marzenie, ta myśl go oszołomiła, ale oczywiście górskie powietrze też. Po raz pierwszy był w górach i wdychał nowy zapach. Ale gdzie tu pójść? Gdzie będzie nocował?

Wtem podszedł do niego lis. Wcale nie zdziwiła go opowieść Łatka o tym jak znalazł się na podhalańskiej łące. Bo słyszał o morskim magicznym wietrze i wie, że w górach też zjawia się czasem magiczny wiatr, nazywają go Haluś, spełniający marzenia. O Halusiu nic nie wiedzą ludzie, może dlatego, że górski magiczny wiatr nie spełnia ludzkich marzeń. Łatek stwierdził, że nie słyszał też, żeby morski wiatr spełniał ludzkie marzenia. Zwierzył się lisowi, że przyjemnie jest w górach, ale bez Halinki i Bartka, to on długo tu nie wytrzyma. Właściwie już chciałby wrócić na morską plażę i do domu. Lis poradził mu, by udał się pod Skałę Marzeń. Była ona niedaleko i czasem zagląda pod nią Haluś. Łatek podziękował lisowi, powędrował pod Skałę Marzeń i zmęczony pod nią zasnął.

Był już późny wieczór i w tym samym czasie Bartek z Halinką, szukali swego ukochanego psa na pustej plaży. Wiedzieli, że Łatek lubi biegać wokół dużego kamienia w pobliżu wydm, ale… kamienia nie było. Był za to kotek, wyglądający na bardzo smutnego i zabiedzonego. Halinka słyszała od swojej koleżanki ze szkoły, że czasem na plażę przychodzi bezimienny kotek. Powiedziała Bartkowi, że opowiadała o nim mamie i mama chyba nie miałaby nic przeciwko temu, żeby go przygarnąć. Tym bardziej, że Łatek bardzo szybko zaprzyjaźnia się z kotami. Zrobiło się już bardzo późno więc trzeba było wracać do domu. Halinka podeszła to kotka i zapytała, czy chce się nazywać Felek? Jeśli tak, to zabiera go do domu. No i kotek, to znaczy Felek wskoczył jej na ręce. Niepocieszone zgubieniem się Łatka, rodzeństwo pocieszyło się zabraniem do domu kotka.

A następnego dnia rano przybiegli znowu na plażę i… zobaczyli budzącego się ze snu Łatka. Ucieszył się bardzo na ich widok, ale rozglądał się wokół, jakby szukał kamienia, pod którym spał. Nadmorskiego kamienia nie było, gdyż postanowił on na zawsze zostać w parku. A Bartek z Halinką nie wiedzieli oczywiście, że Łatek rozglądał się za Magiczną Skałą. Przecież zasnął pod nią wieczorem.

Ja też jestem autorem tej bajki:

Oliwia Szymańska, Wiktoria Szymańska, Jan Krukowski, Lilianna Bagińska, Hanna Bagińska, Magdalena Bognacka, Dorota Łachacz, Maciej Madej, Wojtek Madej, Piotr Madej, Jan Engwert, Marta Engwert.

Biblioteka w Mikołajkach


Czytaj e-wydanie





Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz TUTAJ ".

 Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Joanna Turowska




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5